Do złamasa- rowerzysty, który ukradkiem wyciągnął mi dziś rękawiczki z zewnętrznej kieszeni sakwy bagażnika: lepiej w nich nie jeździj po Warszawie, bo były dość charakterystyczne i rozpoznam je wszędzie - do zobaczenia.
Baterie do lampek to pamiętałem zmienić, ale baterie dla siebie w postaci batona to już skleroza pochłonęła. W rezultacie odcięcie na 52 km i tak dokręciłem do domu na oparach :)